Medytacja, Reme, 20 maja 1938, O szukaniu Maryi

Do Ciebie wzdychamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole.

Przedstawiam sobie nędze człowieka, jakie musi cierpieć tu, na tej ziemi. Ziemia ta jest dla niego doliną łez, praca karą za grzechy. Niejednokrotnie spotykają go nieszczęścia. Niepowodzenia, przyprawiają go o łzy. Do kogo się wówczas ma uciekać, jeśli nie do Matki Najświętszej.

Proszę więc Boga, aby teraz szczególnie, kiedy już powoli maj upływa, natchnął me serce szczególną miłością, ufnością i nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny.

Przez Matkę Najświętszą otrzymujemy wszystkie łaski, gdyż jest powierniczką miłosierdzia i łaski, wobec tego wielbiąc Ją, wielbimy również Jej Syna, Jezusa Chrystusa. Do Niej to można zastosować słowa: „Kto Mnie znajdzie, znajdzie życie”. Trzeba więc Jej szukać, aby Ją znaleźć. Kościół Ją nazywa „uzdrowieniem chorych”, „pociechą grzeszników”.

Zastanawiam się nad potrzebą szukania Maryi, Najświętszej Matki, bo przez Nią znajdziemy życie, a więc to wszystko, czego szukamy. Postanawiam tym więcej na przyszłość Jej szukać, aby wytworzyć ten stosunek dziecka do Matki, tym bardziej im mniej do Niej dawniej się uciekałem.