Reme, 4 lipca 1938

Lekceważenie czasu, godzina śmierci

Jak wielką karą i cierpieniem jest dla pielgrzyma, gdy spostrzeże się, że zbłądził, a tu noc nadchodzi. Lecz bez porównania większą karę i cierpienie ponosi człowiek, gdy dopiero w godzinie śmierci spostrzeże się, że zmarnował czas swego życia. Wtedy to będzie wołał: „O, jak głupi byłem, marnując czas swojego zbawienia!” Ale już będzie za późno, nie będzie miał już ani chwilki.

Ponieważ wczoraj rozmyślania nie przygotowałem, więc odprawiłem je źle, za mało miałem czasu nad zastanowieniem się nad tymi prawdami przechodząc poszczególne punkty rozmyślania i za mało zaangażowałem swą wolę. Wyciągnąłem z tego wniosek, że powinienem zważać, aby nie tracić ani chwilki czasu, zwłaszcza w czasie swych ćwiczeń duchownych lub też zajęć, tym bardziej, że czas ten tak gorzko później jest opłakiwany w godzinie śmierci, kiedy już jest za późno.

Prosiłem więc Boga, aby udzielił mi łaski, żebym był posłuszny Jego wołaniu, które może już jest ostatnie i korzystał lepiej niż dotychczas z czasu. Dlatego powziąłem postanowienie w czasie ćwiczeń i zajęć dopołudniowych, by zawsze na początku wzbudzać intencję i ofiarowywać je Jezusowi, przez serce Jego Najświętszej Matki.