Redi, 16 sierpnia 1938

Coraz bardziej zbliża się chwila złożenia pierwszej profesji. Myśl o niej napełnia mnie radością, że już nie tylko w pragnieniach, jak dotychczas, ale w rzeczywistości będę się mógł oddać Bogu, składając Mu w ofierze wszystko, co mam, czym jestem i co posiadam. Jednak, z drugiej strony, czuję swą słabość i ułomność, czuję się jej niegodnym, bo nie tak święci przygotowali się na złożenie ślubów.

Jakie jest moje postępowanie teraz, zwłaszcza w ostatnich dniach, gdy raczej gorliwość i sumienność w przestrzeganiu świętej reguły powinna wzrosnąć, a nawet się podwoić? Niestety, za św. Pawłem muszę odpowiedzieć: „łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. (Rz 7; 18b-19).

Zbyt jeszcze jestem podległy sprawom niższym, zewnętrznym, które zbyt mnie jeszcze interesują, a przez to odrywają od skupienia.