Redi, 31 maja 1938
Jezus!
Ćwiczenia swe odprawiłem ze skupieniem, unikając w czasie nich myśli niepotrzebnych, jakimi umysł tak często lubi się zaprzątać. Starałem się w nich przypodobać jedynie Jezusowi, lecz niestety, nie zawsze intencja moja była czysta, bo jakże często pod pozorem chwały Bożej dusza szuka własnej pociechy, nie tylko pociechy ale zadowolenia, przez które przychodzi upodobanie w sobie i tak kazi intencję.
Odmawiane co godzinę w czasie dnia „Ave Maria” pobudzało moją gorliwość, jako też za każdym uderzeniem zegara na wieży aktu strzelistego: „Najsłodsze Serce Jezusa spraw, abym Cię kochał coraz więcej!”, przypominało mi o obecności Bożej. Dużo słodyczy mi sprawia nabożne odmawianie różańca św. Do skupienia ducha, a przez to i do jego spokoju dużo się przyczynia również powolność umysłu i unikanie gorączkowości i pośpiechu, na co dzisiaj do południa niewiele zważałem, dopiero po południu i to usposabia duszę na dobre odprawianie ćwiczeń.