Redi, 10 lipca 1938
Jezus!
Niedziela. Przez cały dzień pochmurno i czasami pada deszcz, to jednak wpłynęło na me usposobienie i przyczyniło się do zachowania skupienia. Ćwiczenia swe duchowne usiłowałem dobrze odprawić, przez co znajdowałem w nich zadowolenie. W czasie śpiewania „Godzinek” w kościele czułem w sobie oschłość, lecz przez zmuszanie się do gorliwości wciąż starałem się ją opanować. Podczas południowej rekreacji zrywaliśmy wiśnie, wolno było również je jeść. Wobec czego przyszła mi na myśl ochota, na wzór św. Alojzego, umartwić się i nie jeść, lecz nie mogłem się zwyciężyć i zdobyć na tą ofiarę, po części przez troskę o swe słabe zdrowie, lecz nie tak postępował św. Alojzy, który w tym wypadku kierował się jedynie wolą przełożonych.