Redi, 13 lipca 1938
Jezus!
Rano, pełen zapału, postanowiłem, aby ten dzień jak najlepiej przeżyć w skupieniu na chwałę Bożą. Postanowiłem zachować skupienie zwłaszcza w czasie rannej pracy, aby na wzór św. Tereski, łączyć się z pracą Jezusa w Nazarecie, lecz, niestety, po brewiarzu rano, wychodząc z kaplicy, spostrzegłem O.P., który do nas zawitał, a z nim i skupienie we mnie znikło niemal na cały dzień. Nie dałem się jednak unieść roztargnieniu, ani uczuciom wspomnień, lecz przez cały dzień odczuwałem potrzebę skupienia, aby móc chodzić w obecności Bożej, jednak nie mogłem go zdobyć.
Ćwiczenia mimo to starałem się odprawić starannie, w czasie nich powstawała we mnie myśl, że właśnie przez ciągłą modlitwę i zdanie się w modlitwie na wolę Bożą uproszę sobie to, tak bardzo potrzebne światło dla duszy. A więc modlić się pragnę, modlić się i jeszcze raz modlić, życie moje niech będzie ciągłą modlitwą, a przez nią spodziewam się znaleźć wszystko, cokolwiek dla zbawienia mej duszy będzie potrzebne lub pożyteczne!