Redi, 24 lipca 1938
Jezus!
Dzisiaj starałem się odprawić swe ćwiczenia jak należy, lecz nie zawsze to osiągałem, ponieważ często dałem się opanować innym myślom i nie wykorzystałem odpowiedniej chwili jak potrzeba, przez dokładne spełnienie tego, do czego jest ona przeznaczona. Jakże wielka jest słabość i nędza ludzka! Człowiek zostawiony sam sobie nic nie może, wikła się tylko w sieci zastawione na niego przez nieprzyjaciół jego duszy. Cóż ja więc jestem zdolny zrobić bez pomocy Bożej? Nic dobrego, lecz tylko jeszcze Boga obrazić. Z powodu tej słabości, która mnie cały dzień przygniatała, czułem pewien pociąg i zachętę do modlitwy, aby w niej szukać pomocy i pokrzepienia słabych swych sił, bo im więcej poznaję swą słabość, tym większą odczuwam potrzebę oddania się całkowicie w ręce Boga, aby u Niego znaleźć bezpieczne schronienie. Ave Maria!