II nagroda, Jolanta Piosek, Lisowice
Co znaczy być Świętym…
To znaczy – urodzić się z miłości Bożej i ludzkiej.
Znaczy – być dzieckiem, rosnąć, pomagać rodzicom,
pracować w gospodarstwie, uczyć się,
chodzić w zwyczajnych ubraniach,
nadto, a może przede wszystkim, ukochać
Boga i Maryję w Lubeckim Kościele.
To znaczy – wzrastać, stawiać sobie wymagania,
służyć swojej rodzinie, być normalnym chłopcem,
a potem młodzieńcem w gimnazjum,
będąc w swoich obowiązkach zawsze z Jezusem.
To znaczy – tak bardzo zakochać się w Jezusie,
mieć zawsze dla Niego czas,
zaplanować Jezusa na całe swoje życie.
Wybrać Niższe Seminarium Duchowne Ojców Oblatów w Lublińcu.
To znaczy – szaleńczo chcieć być Świętym.
Będąc klerykiem, po mimo swoich słabości, ludzkich ograniczeń,
walczyć z nimi na różne sposoby dla Imienia Jezus,
zapisując to wszystko, dzień po dniu w duchowym Dzienniczku.
To znaczy – na każdy dzień pamiętać o Bogu w modlitwie.
Wzbijać się coraz wyżej, nieustannie służyć
i być posłusznym względem przełożonych i braci kleryków.
Z miłości wracać też myślą, pamięcią do domu rodzinnego w Lisowicach.
To znaczy – wyrzec się wszystkiego,
przyjąć z pokorą wyjazd do obozu koncentracyjnego
w Szczeglinie, Dachau, Mauthausen-Gusen.
Przyjąć niewygody, niewyobrażalne cierpienia, osamotnienie, głód.
Przyjąć to wszystko dla najważniejszej,
najświętszej sprawy – dla Jezusa samego.
To znaczy – oddać życie młodziutkie, młodzieńcze,
dwudziestotrzyletnie, z uśmiechem, z anielską twarzą,
by stać się wzorem, przykładem dla młodego człowieka i człowieka starego,
że należy traktować Boga, Jezusa, Matkę Najświętszą na serio.
Pokazać jak służyć i zdobyć niebo.
To wszystko znaczy być Świętym,
przeżyć każdy dzień, takim jakim on jest,
bo życie to chwila dana od Boga.
Wiedział to wszystko i wypełnił kleryk Alfons,
bo o Nim mowa.
Nie patrzył, ile będzie go to kosztowało – a kosztowało wiele.
Umarł, jak żył: święcie – potwierdził to świadek.
Bogu niech będą dzięki!