Dzienniczek duchowy kleryka Alfonsa Mańki OMI rozpoczyna się 15 września 1937 r., a kończy 21 kwietnia 1939 r. Pochodzący z Lisowic młody kandydat na zakonnika w Zgromadzeniu Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) pisał go od początku nowicjatu ,który rozpoczął w Markowicach 7 września 1937 r. W markowickim nowicjacie jego bezpośrednim przełożonym był mistrz nowicjatu , a jednocześnie superior miejscowej wspólnoty ,późniejszy błogosławiony – o. Józef Cebula OMI, który zginał  śmiercią męczeńską w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen. Alfons Mańka był klerykiem drugiego roku filozofii .Zmarł śmiercią męczeńską w drugim roku profesji zakonnej 21 stycznia 1941 r. w obozie koncentracyjnym Mauthausen-Gusen, mając 23 lata. Dzienniczek składa się z siedmiu zeszytów, z których zeszyt VI jest bez tytułu, ukazuje gorliwość kleryka Alfonsa w pracy nad sobą i jego troskę o życie wewnętrzne. Dzienniczek, dzięki staraniom rodziny śp. kleryka, został wydany w czerwcu 2017 r. w 100- rocznice jego urodzin, przez lublinieckie Wydawnictwo św. Macieja Apostoła. II wydanie ukazało się w lutym 2018 r. W Dzienniczku znaleźć możemy kilka zapisków dotyczących adwentu oraz Bożego Narodzenia.

Adwent, 21 grudnia 1937

  1. W cichą noc, jaką niegdyś była i w raju, obecna w Nazaret i być jeszcze miała w Ogrójcu oliwnym zstępuje z nieba boży posłaniec Gabriel. Nazaret śpi w ciszy. Tylko Maryja czuwa, w ekstazie cała pogrążona w miłości Boga trwa na modlitwie. Jak lilia na wodach milczących rozchodzi się woń jej cnót, miłości przed tron Zbawiciela. Do Ewy przyszedł duch zły, kusił, do Maryi przyszedł Anioł światłości, aby jej oznajmić wielką tajemnicę.
  2. Jezus stąpił na świat, wziął Matkę sobie spośród nas i przez to podniósł nas do godności braci swoich. Przez życie swoje na ziemi upodobnił się do nas, miał jak i my swą ojczyznę ziemską, chciał więc abyśmy się także do Niego upodabniali. Abyśmy wielbili przez całe swe życie naszego Ojca Niebieskiego, jak i on Go wielbił. Abyśmy z miłością i radością wypełniali Jego Boską święta wolę.

 Narodził się Jezus Chrystus, 29 grudnia 1937

 „Narodził się Jezus Chrystus, chodźmy i pokłońmy się Mu”. Mała dziecina, leżąca na wiązce siana w żłobie z miłością wyciąga rączki, jakby już teraz chciała powiedzieć „Przyjdźcie do mnie wszyscy , a ja was ochłodzę.” II) Jezus będąc bogatym, narodził się dla nas tak ubogo, aby nam się upodobnić i odjąć nam wszelką obawę zbliżania się do Niego. Aby nam okazać wzgardy świata, wzgardę bogactwem i okazać nam wzniosłość Ubóstwa. III) „Uczcie się ode mnie, bom jest cichy i pokornego serca.” Mały Jezus będąc jeszcze w żłobie już wypowiadał do nas te słowa. On Sam który potężny, wszechmogący, przyjął postać słabego niemowlęcia. Uczy nas przez to cichości i pokory. Pokazuje więc nam jak miłe Mu jest ubóstwo i pokora.

 Cnoty Jezusa przykładem dla nas, 30 grudnia 1937

  1. Jak bardzo pociąga swym przykładem na przykład król, wojsko idzie za nim, zagrzane jego przykładem w bój. Ten bardziej pociąga nas dobrym przykładem jakaś osoba nam bliska, ukochana. Jeśli ta osoba nas kocha i my ją kochamy, to miłość karze nam się tej przypodobać, naśladować ją. Miłość nie widzi na swej drodze żadnych trudności. Takim powinien być nasz stosunek do Jezusa. On tak bardzo nas kocha On przyjął tak wiele cnót na siebie ,
  2. aby się do nas upodobnić i aby dać nam możliwość naśladowania Go. Cnoty te cierpliwości, ubóstwa, posłuszeństwa itd. Są lekarstwem duszy. Jezus będąc Świętym ich nie potrzebował, lecz dla nas tylko je przyjął. Wola nasza po upadku pierworodnym skłonna jest do złego, a więc i cnota, przykra jest dla duszy. Dusza woli ginąć niż używać tego gorzkiego lekarstwa, którego nie nauczyła się używać, gdyż inaczej byłaby dla niej słodkie. 
  • Życie Jezusa jest najlepszym dla nas przykładem, nikt tyle nie cierpiał co Jezus. Urodził się w ubóstwie, w szopie nędznej, zaraz doznaje prześladowania od Heroda i musi uciekać na wygnanie. W Nazarecie zaś żyje ubogo z zaparciem się. To wszystko Jezus przyjął dla nas więc naśladujmy Go. Miłość ku nam Mu to dyktowała, więc miłujmy Go.

 

Tekst ukazał się na łamach „Ziemi Lublinieckiej”, 3/2018 (157)