Redi, 31 sierpnia 1938
Jezus!
Dzisiaj przyjechał nowy kurs, z tego powodu czułem wielkie roztargnienie do południa, do czego przyczyniła się praca, aby dla nich wszystko przygotować. Poddałem się tej gorączkowości, zacząłem się niecierpliwić. Czymże więc jest człowiek, że pod lada powiewem on się słania, lada sposobność może wyprowadzić go z równowagi. Jakże jestem słaby i niestały!
Po południu jednak ustąpiło roztargnienie, wrócił dawny spokój, a i ćwiczenia stąd mogłem dobrze, choć jeszcze nie całkiem, odprawić. Stało się to jednak bez mojej zasługi. Bóg sam, w dobroci swej, udzielił mi tej łaski. Przez to poznałem, że zawsze powinienem trwać w cierpliwości, w czasie utrapienia myśleć, że Bóg może nam udzielić pociechy i udzieli jej nam, a stąd zachęcać się do cierpliwego znoszenia tego wszystkiego, co się Bogu spodobało na nas zesłać.